niedziela, 15 września 2013

Część 9

- Spokojnie... Nie panikuj. - wypuścił telefon z ręki, który upadł na ziemię.
Ekran był stłuczony, wszystko powypadało ze środka. A ta komórka niestety była droga. Chciało mi się płakać.
Chłopak odszedł.
A ja sama próbowałam złożyć telefon. Niestety przestał działać. Usiadłam załamana na ziemi trzymając na kolanach torbę i telefon. "Dlaczego akurat ja?" -spytałam sama siebie w myślach.
Do końca dnia go już nie widziałam. Tak jakby rozpłynął się w powietrzu.


Miałam bardzo dużo zadane do domu. Postanowiłam nie wychodzić dziś nigdzie. Po za tym miałam do wykucia 50 słówek z niemieckiego. Dopiero w tej chwili zastanawiałam się, dlaczego się za to wcześniej nie wzięłam. No ale cóż. Za późno na takie rozmyślenia. Miałam jeszcze jeden duży problem - zepsuty telefon. 
- Asiu... Próbowałam się do ciebie dodzwonić dzisiaj. Ale cały czas sekretarka się włączała.
- Mamo... Telefon mi się zepsuł. - poinformowałam ją.
- Słucham? - spytała zdziwiona. Nigdy nie mogłaby się po mnie spodziewać, że coś zepsułam. W sumie to nie ja to zrobiłam.
Pokazałam jej mój telefon nic nie mówiąc. Zrobiła wielkie oczy i spytała się jak to się stało.
- Przez takiego jednego... Ze szkoły. - powiedziałam niepewnie. - Ale to nie ważne.
Znając moją mamę, od razu chciałaby wszystko załatwiać za mnie. Pojechałaby do szkoły i zrobiłaby awanturę u dyrektorki. A tego raczej nie chcę.
- I teraz oczekujesz nowego telefonu? - spytała zła.
- Nie... Mogę na razie posługiwać się normalnym telefonem domowym. Albo pożyczyć od koleżanki. Żaden problem.
Gdy skończyłyśmy rozmawiać i byłam już zmęczona nauką. Weszłam na skype. Na którym było paru moich znajomych. Zadzwoniła do mnie Weronika.
- Aśka! Dlaczego do jasnej cholery nie odbierasz telefonu. Dzwoniłam wcześniej do ciebie z 20 razy. Piotrek miał wypadek! - powiedziała.
 Siedziałam cicho. Dopiero po chwili oprzytomniałam i zrozumiałam co się stało.
- Jak do tego doszło?
- Wypadek samochodowy. Jest w bardzo poważnym stanie. Mała szansa że przeżyje.
- Wiesz w jakim jest szpitalu? - odezwałam się cicho.
- Ma teraz operację...

Rozłączyłam się. Widziałam pełno opisów w których pisali o Piotrku. On był dla mnie taki ważny. A teraz. Nie wiem co ze sobą zrobić. Czułam się okropnie.Wyszłam z domu. Szłam wąskim chodnikiem nad wysoki most. Stanęłam na balustradzie.
- Ej! Co ty robisz?! - spytał jakiś mężczyzna.
Skoczyłam.





________________________________
Przerażająca część. Ale mam nadzieję, że się podobała. :D
Za tydzień będzie nowa. Nowicjuszy zapraszam do przeczytania tych wcześniejszych. ;)

sobota, 7 września 2013

Część 8

- O mój Boże... Tak bardzo cię przepraszam. - czułam jakby twarz zaczęła mi się palić ze wstydu.
- Nie ma sprawy. Ja lepiej pójdę już sobie. Na razie! - odwrócił się do wyjścia i zniknął.
Do pokoju wpadła mama. Lekko przerażona sytuacją szybko poszła do łazienki po mop.
- Zetrzyj to... Dalej chce Ci się wymiotować? - spytała.
- Już nie. Jest dobrze. Ale czuję się okropnie, upokorzyłam się przed nim. Nigdy mu już nie spojrzę w oczy.
- Zapomnij o tej sytuacji. - uśmiechnęła się i wyszła.

Dzisiaj pierwszy dzień szkoły. Nie widziałam się z Piotrkiem i Krzyśkiem od dnia przeprosin. Moja klasa liczy 35 osób, dość spora grupa. Mam nadzieję, że się odnajdę w nowym liceum.
- Na pewno wzięłaś wszystko? Drugie śniadanie, strój na wf... - dopytywała mama gdy zakładałam buty w przedpokoju.
- Tak, wszystko mam. Spokojnie. - sięgnęłam po kurtkę, założyłam plecak i wyszłam.
Pogoda była do bani. Padało, grzmiało i był duży wiatr. W dodatku ledwo co zdążyłam na autobus, w którym nie było gdzie siedzieć i stałam koło jakiegoś chłopaka, który nie mył się chyba z miesiąc.Obrzydliwe...
- Witam was w pierwszym roku szkolnym w naszym liceum! - ogłosiła nasza nowa wychowawczyni, której imienia nie znam. - Czy ja wam przeszkadzam? - spytała się dziewczyn, które siedziały na samym tyle klasy i rozmawiały ze sobą.
- Nie... Przepraszamy. - odezwała się jedna z nich.
- Rozumiem wasze podekscytowanie. Ale proszę was, żebyście się trochę opanowali... Nazywam się Natalia Niemczyk i będę waszą nową wychowawczynią na te 3 lata nauki. Jakieś pytania?
Cisza.
- No dobrze. Zaraz kończy się lekcja. I będziecie mieli... Chemię. - poinformowała nas, po czym zadzwonił dzwonek.
Gdy wyszłam z klasy widziałam wokół siebie jakieś grupy po kilka osób. Rozmawiali ze sobą, śmiali się, a ja byłam sama. Beznadzieja. Muszę sobie jakoś poradzić przez te pierwsze dni. Później może znajdę sobie jakąś koleżankę której będę się trzymać.
Chemia była na drugim piętrze, musiałam się tam jakoś dostać. Schodami. Pełno było tam ludzi. Albo ktoś przechodził, albo ktoś siedział na parapecie przy oknie.
Nagle poczułam jak ktoś mnie szturchnął.
- Jak łazisz?! - spytał wściekły dres.
- Om... - zająkałam się. - przepraszam.
- Żeby mi się to nie powtórzyło. - spiorunował mnie swoim wrednym wzrokiem.
Najwyraźniej mnie nie lubi... Ale bez przesady, nie może mi wiele zaszkodzić. 

Po chemii miałam jeszcze 5 dłuuugich lekcji. Ale na szczęście będą tylko przedstawiać zasady na lekcji bla, bla.
Stałam koło drzwi do biologii i pisałam smsy z Weroniką. 
- Znowu się spotykamy... - powiedział do mnie ten sam chłopak co wcześniej się na mnie uwziął. Stało koło niego dwóch napakowanych gości z tatuażami na rękach.
Uśmiechnęłam się do niego sztucznie.
- Z kim to się pisze? - spytał po czym wyrwał mi telefon z ręki.
Chciałam mu ją odebrać, ale na marne. Trzymał rękę za wysoko. Na korytarzu nie było żadnego nauczyciela, który mógłby mi pomóc. Teraz dopiero wiedziałam, że on mi już nie odpuści...


_________________________
Opowiadania będą pojawiały się co tydzień w weekend (mam nadzieję). Taka mała informacja ;p
Osoby, które są tu pierwszy raz zapraszam do przeczytania wcześniejszych części :D