czwartek, 25 kwietnia 2013

Część 2

Odwróciłam się do niego. Tak, to był on. Ale zastanawiało mnie, dlaczego do mnie podszedł. Przecież nie jestem atrakcyjną dziewczyną. W lodziarni spaliłam się ze wstydu przez niego, a on po prostu do mnie podszedł.
- Cześć. - spojrzałam na niego, czując, że się czerwienię. Odwróciłam się od niego na moment.
- Wszystko dobrze? - spytał przejęty.
W tym momencie upadłam na ziemię. Zemdlałam.

Nie wiedziałam co się w tym czasie działo. Znalazłam się w lodziarni. Ktoś mnie położył na kanapie. Otworzyłam oczy, przede mną stał ten sam chłopak. Wyglądał na zmartwionego... Przez tą całą sytuację poczułam się okropnie, stałam się centrum uwagi. Wszyscy klienci na mnie spoglądali. Niektórzy coś sobie szeptali nawzajem.
- Odwieźć cię do domu? - spytał chłopak.
- To nie będzie konieczne. - powiedziałam mu. Powoli wstałam i wyszłam z lodziarni. 
On jednak za mną pobiegł i mnie zatrzymał.
- Chociaż wyjaw swoje imię. - poprosił.
- Asia...
- Piotrek. Miło mi.
Postanowiłam nie przedłużać zbyt tego spotkania. Odwróciłam się od niego i poszłam. Rozglądałam się, patrzyłam co się dzieje w parku naprzeciwko. Gdy już prawie mijałam zakręt obróciłam się, by sprawdzić czy nadal tam jest. Nie było go. Najwyraźniej wrócił do lodziarni.

Wróciłam do domu, rzuciłam wszystkim "Cześć" i poszłam do swojego pokoju. Przebrałam się w luźny dres, spięłam włosy w kok. Zeszłam po schodach do kuchni i zaparzyłam sobie herbatę.
- Rozumiem, że jesteś już prawie dorosła, ale powinnaś wracać do domu wcześniej. Wiesz która jest godzina? Za dziesięć dziesiąta. - powiedziała mama.
- Przepraszam. Weronika mnie zagadała i nie zwróciłam uwagi na godzinę... Ale najważniejsze, że wróciłam cała i zdrowa. - nagle zmieniłam temat.
- Hm.. Niech ci będzie. Ale żeby to się więcej nie powtórzyło. - ostrzegła mnie mama.
- Dobrze.
Wyszłam z kuchni i wróciłam do pokoju. Położyłam herbatę na stoliczek obok łóżka, na którym się położyłam i włączyłam laptopa. Pierwszą rzecz, którą musiałam zrobić to wpis do pamiętnika na blogu. Byłam bardzo zdziwiona. Ilość odwiedzin na moim blogu się podwoiła. W ciągu 3 dni! Dobra... To nie jest ważne. Napisałam nowy post i położyłam się spać.

Rano obudził mnie telefon. Dostałam smsa. Za daleko miałam, żeby tylko po niego sięgnąć. Musiałam wstać, co dla mnie z rana jest bardzo trudne...
"Hej. Jak się trzymasz po wczorajszym wypadku?"
Zastanawiałam się... Jakim wypadku. Zaraz... Chyba chodzi o zemdlenie. Jakiś nieznany mi numer to napisał. Kto to jest? Nie no, trzeba to wyjaśnić.
"Kim jesteś?" - spytałam w smsie.
Po chwili dostałam odpowiedź:
"Piotrek. Pamiętasz mnie? Jak się czujesz?"
Zatkało mnie... Skąd on miał mój numer? Skąd?!
"Dobrze. Ale, skąd masz mój numer?"
"Weronika mi podała. Znamy się. Chodzimy do jednej szkoły. Chyba nie jesteś zła?"
"Nie..."
Te wiadomości przychodziły niemal natychmiast. Ale tym razem musiałam poczekać trochę dłużej. Jednak, nie chciałam marnować czasu i poszłam zjeść śniadanie. Gdy wróciłam zobaczyłam, że mam wiadomość.
"Chciałabyś może się dzisiaj ze mną spotkać? ;)"
Ze mną? Czemu ze mną? Chcę... Ale nie chcę. O Boże! Co ja mam zrobić. No ale cóż. Zaryzykowałam.
"Ok. Gdzie i o której?"

________________________
Co sądzicie o tej części? Podobała się? :D
Kolejna będzie za parę dni. ;)
Pozdr.


poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Część 1 + Wprowadzenie

Idąc wąską ścieżką lekki, wiosenny wiatr dmuchał mi w rozpromienioną twarz. Dlaczego rozpromienioną? Szłam na spotkanie z moją dawną przyjaciółką. Kiedyś mieszkałyśmy razem w jednym bloku w Szczecinie. Nasze drogi się rozeszły gdy jej tata zdobył pracę w Warszawie. Ja również po paru latach przeprowadziłam się do Warszawy.
- Joasia!! - wykrzyknęła Weronika na mój widok.
Pobiegłam w jej stronę, ona zrobiła to samo.
- Kopa lat! - okrzyknęłam radośnie, po czym przytuliłyśmy się do siebie.
Usiadłyśmy wygodnie na krzesłach, które znajdowały się przed lodziarnią. Często ją odwiedzałam z moją przyjaciółką Emilią.
- Co tam u ciebie? - spytałam.
- A no cóż... Chodzę do dobrego liceum. W szkole ogólnie bardzo dobrze, czasem sama się dziwię swoimi ocenami. No dobra, nie będę ci przynudzać o szkole. Urodziła mi się siostrzyczka...
- Oo.. Serio? Jak się nazywa? 

- Monika. Ma już parę miesięcy. A.. I jeszcze jedno... Nie chciałabym się chwalić, ale ... Mam chłopaka!
Trudno to nazwać "niechwaleniem się". Ja nigdy nie miałam takiej okazji. W gimnazjum ogólnie nikogo ciekawego nie było. Nawet nikt na mnie uwagi nie zwracał. Poza tym nie jestem typem osoby towarzyszącej. Przyjaźń z Emilią to tylko jej zasługa. Sama chciała mnie poznać (w gimnazjum). Zauważyłam, że jest ciekawą osobą, więc spróbowałam się zaangażować w tą znajomość.
- Wow... Szczęściara. U mnie nie wiele się zmieniło, oprócz tego, że chodzę do nowej szkoły, w której nie potrafię się odnaleźć. Jednak ułatwia mi to Emilia, moja przyjaciółka.
- To może... W końcu byśmy coś zamówiły? - zmieniła nagle temat Weronika.
- No ok. To ja zaraz przyjdę. Co chciałabyś zamówić?
- Lody czekoladowe i śmietankowe. - poprosiła mnie.
Pobiegłam truchtem do środka i stanęłam w kolejce. Zauważyłam, że tuż za ladą stoi nieznany jej wcześniej chłopak, który obsługuje klientów. Pewnie zatrudnili nowego... Przyjrzałam mu się i zauważyłam, że jest w sumie bardzo ładny. No, ale zaraz, przecież nie powinnam na to zwracać zbytnio uwagi. Gdy w kolejce już nikt nie był przede mną, dalej stałam w niego wpatrzona.
- Słucham? - powiedział chłopak zwracając się do mnie.
- Eee... Poproszę... - z głowy całkiem mi wyleciało co miałam zamówić dla Weroniki. Zrobiło mi się głupio i poczułam, że zaczynam robić się czerwona. - Lody cze...koladowe i śmietankowe dla koleżanki, a dla mnie...   miętowe z czekoladą i wanilia.
Podał mi. Zapłaciłam. I szybkim krokiem wyszłam z lodziarni. Wiatr, który mocno dmuchnął mi w twarz trochę mnie odświeżył i poczułam się lepiej.
- Co się stało? - Weronika od razu zauważyła, że jest coś nie tak.
- No bo... Tam był taki chłopak, przez którego zrobiłam się jak burak. Już nigdy się tam nie pokażę!!
- Bez przesady... Na pewno nie było tak źle. - pocieszała mnie jednocześnie jedząc lody.
Opowiadałyśmy sobie różne historie. Czasem zaglądałam do lodziarni w poszukiwaniu tego chłopaka. Jednak on gdzieś zniknął.
- Joasia... Ja muszę się już zbierać, obiecałam mamie, że skoczę jeszcze na zakupy. Do zobaczenia! - powiedziała i odchodziła ode mnie coraz bardziej.
Spojrzałam na zegarek. Była już 18:49. Również zaczęłam się już zbierać do domu, jednak coś mnie zatrzymało.
- Hej. - odezwał się za mną, ciepły, głęboki głos. Aż bałam się odwrócić, że to może być właśnie on...

______________________________________________________
Hej. To jest nowy blog z opowiadaniem. Mam nadzieję, że spodoba wam się i z chęcią będziecie go czytali/ły. Macie jakieś wskazówki dla mnie? Piszcie...

Pozdrawiam ;)