- Spokojnie... Nie panikuj. - wypuścił telefon z ręki, który upadł na ziemię.
Ekran był stłuczony, wszystko powypadało ze środka. A ta komórka niestety była droga. Chciało mi się płakać.
Chłopak odszedł.
A ja sama próbowałam złożyć telefon. Niestety przestał działać. Usiadłam załamana na ziemi trzymając na kolanach torbę i telefon. "Dlaczego akurat ja?" -spytałam sama siebie w myślach.
Do końca dnia go już nie widziałam. Tak jakby rozpłynął się w powietrzu.
Miałam bardzo dużo zadane do domu. Postanowiłam nie wychodzić dziś nigdzie. Po za tym miałam do wykucia 50 słówek z niemieckiego. Dopiero w tej chwili zastanawiałam się, dlaczego się za to wcześniej nie wzięłam. No ale cóż. Za późno na takie rozmyślenia. Miałam jeszcze jeden duży problem - zepsuty telefon.
- Asiu... Próbowałam się do ciebie dodzwonić dzisiaj. Ale cały czas sekretarka się włączała.
- Mamo... Telefon mi się zepsuł. - poinformowałam ją.
- Słucham? - spytała zdziwiona. Nigdy nie mogłaby się po mnie spodziewać, że coś zepsułam. W sumie to nie ja to zrobiłam.
Pokazałam jej mój telefon nic nie mówiąc. Zrobiła wielkie oczy i spytała się jak to się stało.
- Przez takiego jednego... Ze szkoły. - powiedziałam niepewnie. - Ale to nie ważne.
Znając moją mamę, od razu chciałaby wszystko załatwiać za mnie. Pojechałaby do szkoły i zrobiłaby awanturę u dyrektorki. A tego raczej nie chcę.
- I teraz oczekujesz nowego telefonu? - spytała zła.
- Nie... Mogę na razie posługiwać się normalnym telefonem domowym. Albo pożyczyć od koleżanki. Żaden problem.
Gdy skończyłyśmy rozmawiać i byłam już zmęczona nauką. Weszłam na skype. Na którym było paru moich znajomych. Zadzwoniła do mnie Weronika.
- Aśka! Dlaczego do jasnej cholery nie odbierasz telefonu. Dzwoniłam wcześniej do ciebie z 20 razy. Piotrek miał wypadek! - powiedziała.
Siedziałam cicho. Dopiero po chwili oprzytomniałam i zrozumiałam co się stało.
- Jak do tego doszło?
- Wypadek samochodowy. Jest w bardzo poważnym stanie. Mała szansa że przeżyje.
- Wiesz w jakim jest szpitalu? - odezwałam się cicho.
- Ma teraz operację...
Rozłączyłam się. Widziałam pełno opisów w których pisali o Piotrku. On był dla mnie taki ważny. A teraz. Nie wiem co ze sobą zrobić. Czułam się okropnie.Wyszłam z domu. Szłam wąskim chodnikiem nad wysoki most. Stanęłam na balustradzie.
- Ej! Co ty robisz?! - spytał jakiś mężczyzna.
Skoczyłam.
________________________________
Przerażająca część. Ale mam nadzieję, że się podobała. :D
Za tydzień będzie nowa. Nowicjuszy zapraszam do przeczytania tych wcześniejszych. ;)