sobota, 11 maja 2013

Część 4

Nie miałam pojęcia jak się zachować. Czy wybuchnąć płaczem, czy gniewem. Szybko wstałam z siedzenia, zaczęłam grzebać w torebce w poszukiwaniu chusteczek. Nie było ich.
- Dajcie mi jakąś chusteczkę! - zaczęłam panikować.
Sukienka była nowa, a plama wiśniowa. Mama mnie zabije... Piotrek wyciągnął z kieszeni chusteczki i pomógł mi ścierać lody i wiśnie. Kelner zaczął przepraszać, chociaż to nic nie dawało. Plama nie schodziła!

- Joasiu, chodźmy stąd. - powiedział Piotrek po czym zaprowadził mnie do wyjścia.
Skierowaliśmy się na rynek, aby odpocząć od tego całego zamieszania. Usiedliśmy na brązowej ławce, tuż pod drzewem, które nas chroniło przed słońcem.
- Nigdy już tam nie wrócę... Mama mnie zabije, to była nowa sukienka. I jak to teraz wygląda. - łzy zaczęły mi cieknąć po policzkach, gdy ja spoglądałam na plamę.
- Nie martw się, nie powinno być tak źle. Chcesz wrócić do domu? - spytał, a ja pokiwałam głową w górę.
Wstaliśmy, wytarłam rękoma oczy i założyłam okulary przeciwsłoneczne.

- Joanna co ty zrobiłaś z tą sukienką? - spytała wściekła mama.
- Jakaś oferma z lodziarni wywaliła na mnie cały deser!! - wydarłam się wściekła i wparowałam do swojego pokoju i trzasnęłam drzwiami. Rzuciłam się na łóżko. Zamknęłam oczy i się wyciszyłam. Po chwili ktoś zapukał do drzwi. To był Piotrek. Całkiem zapomniałam, że ze mną przyszedł do domu.
- Poczekaj chwilę, muszę się przebrać. - po chwili wyszedł i czekał za drzwiami. Przebrałam się w dres i luźną bluzkę. Mam już dość strojenia się w nie wiadomo co, bo i tak coś zawsze nie wyjdzie. - Możesz wejść.

Rozmawialiśmy ze sobą, śmialiśmy się, jedliśmy różne przekąski, które przynosiłam co jakiś czas z kuchni. Spojrzałam na zegarek. Była 18:56. Powinnam zacząć pisać post na blogu. Tak... Wiem, jestem strasznie punktualna.
- Wybacz, ale muszę coś zrobić. - powiedziałam po czym sięgnęłam po laptopa i zaczęłam coś pisać na klawiaturze.
- Co robisz? - spytał zaciekawiony i usiadł koło mnie na łóżku.
- Prowadzę bloga... - powiedziałam, bez żadnych tajemnic.
- O czym? Jeśli można wiedzieć?
- O wszystkim... - powiedziałam po prostu.
Pisałam i pisałam, wrzucałam jakieś linki. Ogólnie post był o tym kelnerze i sukience. Piotrek zaczął się rozglądać po pokoju. Zauważył szklaną półkę na której stały przeróżne medale z ręcznej, szczególnie te z pierwszymi miejscami.
- Wow... To ty masz takie duże osiągnięcia? - spojrzał na mnie i po chwili znów na półkę.
- To już przeszłość. Złamałam sobie nogę i zrezygnowałam. Gdy wyzdrowiałam trener jeszcze mnie zachęcał, ale nie wróciłam do tego. To nie moja działka...
Odłożyłam laptopa, wstałam z łóżka i od razu upadłam na ziemię.
- Ał! - wydarłam się.
- Co się stało? - spytał przerażony.
- To nic takiego... Stopa mi się lekko przekrzywiła. - próbowałam wstać, coś mi to nie wychodziło...

_________________________
Wybaczcie, że dawno nie pisałam nowej części, to szczególnie przez szkołę... Dużo sprawdzianów i nauki.
Co sądzicie o tej części? ;)

Pozdrawiam ;D

6 komentarzy:

  1. Bardzo fajnie piszesz :) Sa to takie dość naturalne sytuacje, niedawno sama wybrudziłam białą koronkową sukienkę czerwonym lakierem :} coś strasznego ;/ Myślę że będę wpadać :) W razie czego zostaw u mnie po sobie linka, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. super post :33
    obserwacja za obserwacje? ;>>
    jesli tak napisz u mnie komentarz ^^
    pozdrawiam ;*
    http://vicking-death-march.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie piszesz , obserwuję i zapraszam http://staybloog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładnie piszesz :)
    Obserwuję
    +zapraszam do mnie
    http://thisisacookiemonster.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Heeey! :3
    jak koktajl smakował? :DD
    sali-pno.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Super blog ;)
    moniczkowo-stylowo.blogpsot.com :*

    OdpowiedzUsuń